czwartek, 6 grudnia 2012

End of the World (2/?)

Druga część fanfika o EXO. Wyszła beznadziejnie, ale to musicie mi wybaczyć. Nie umiałam jej napisać. Za wszelkie błędy też przepraszam.
I jeszcze z takich ważnych uwag.... w tej części pojawia się słowo "Mama". Niektórych może przyprawić to o totalny mindfuck, więc od razu tłumaczę. Zwrot ten w tym ff nie oznacza matki, ale tak właśnie bohaterowie będą zwracać się do Królowej, Matki całego narodu... ogarniacie? xD
Ii.... tak dla tych, którzy nie wiedzą, jak wygląda Jimin, ponieważ ona się tu pojawia: JIMIN


Tytuł: End of the World
Rozdział: drugi
gatunek: fantasy, komedia, może romans, mama!au
fandom: EXO




* * *




-Wzywałaś mnie, pani? - spytał ciemnowłosy chłopak, pojawiając się nagle w wielkim ogrodzie. Jego pojawieniu towarzyszył kłąb szarego dymu, który bardzo szybko rozpłynął się w powietrzu, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu, zupełnie jakby nigdy nie istniał. Chłopak spojrzał na niewielką postać skuloną przy Drzewie Życia. Postać ta, słysząc głos chłopaka wstała, odwróciła się i spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem.
-Witaj Kai. - przemówiła spokojnie, wygładzając dłońmi swoją białą sukienkę. - Zapewne wiesz, po co cię wezwałam, prawda?
Kai powoli skinął głową, potwierdzając słowa dziewczyny przed nim. Wiedział po co go wezwała. Nadszedł już czas. Planeta dłużej nie wytrzyma, potrzebują pomocy z zewnątrz. A dokładniej, potrzebują pomocy Strażników.
-Twoim celem jest planeta o nazwie Ziemia. Jest tam dziesięciu chłopców, którzy mają w sobie zalążki ukrytych w ich wnętrzu mocy. Nie powinieneś mieć problemów z ich znalezieniem. - kontynuowała, przechadzając się wolno po otaczającym ich ogrodzie. Wzrok miała skierowany ku ziemi, by móc podziwiać rosnące tam kwiaty, oraz żeby przypadkiem nie nadepnąć na któryś z nich. - Weź ze sobą Tao. Wyjaśniłam mu już na czym polega jego zadanie.
Oczy chłopaka momentalnie się rozszerzyły.
-A kto będzie cię chronił pod naszą nieobecność?! - krzyknął, zszokowany słowami dziewczyny. Ta uśmiechnęła się lekko.
-Dam sobie radę, Kai. Nie będzie was tylko przez chwilę; nic mi się przez ten czas nie stanie.
Kai pokręcił głową.
-Nic nie rozumiesz. Ty jesteś najważniejsza w tej wojnie. Jeśli cię stracimy, będzie koniec! Przegramy, a planeta zostanie zniszczona!!
-Uspokój się. Nikt nas nie zaatakuje, a nawet jeśli, to nielicznym z mojej armii udało się uciec z niewoli, pamiętasz? Obronią mnie, więc nie musisz się martwić. - powiedziała, patrząc wprost na ciemnowłosego. Kai prychnął ironicznie, czując wzbierające w nim zdenerwowanie.
-Oni ci nie pomogą! Są za słabi!!
-To skoro są tacy słabi, to jak uciekli z niewoli mojego brata?
To pytanie zbiło Kai'a z tropu, ale tylko na chwilę.
-Zwykłe szczęście... - wymamrotał pod nosem, choć wiedział, że dziewczyna go nie usłyszała. On i Tao nigdy nie przepadali za resztą królewskiej armii. Oczywiście, ci drudzy nie przepadali za Kai'em i Tao, ale jakoś nigdy nikomu za specjalnie to nie przeszkadzało.
-Kai, posłuchaj. Oni może i nie mają mocy jak wy, ale wciąż potrafią walczyć. Sama wybierałam skład wojska, więc wiem do czego są zdolni.
-Ale Jimin, do jasnej cholery-
-Kai! - podniosła głos, przerywając chłopakowi. - Nie zapominaj się! Pomijam już sposób w jaki się do mnie zwracasz, ale jesteś w pobliżu Drzewa Życia. Zachowuj się!
Ciemnowłosy mruknął pod nosem coś niezrozumiałego i spuścił wzrok.
-Proszę mi wybaczyć, wasza wysokość.
-Mmm~ wybaczone. A teraz idź już, nie mamy zbyt wiele czasu. To jest rozkaz. - dodała, widząc, że Kai otwiera usta, by się wtrącić.
-T-tak jest....! - powiedział, zaciskając pięści z bezsilności. Skinął lekko głową, szykując się do teleportacji.
-A, i jeszcze jedno. Kai? - zaczęła Jimin, bawiąc się niebieską częścią jej długich, brązowych włosów.
Chłopak spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
-Tak?
-Uważajcie na siebie. - powiedziała, uśmiechając się ciepło. Kai odwzajemnił uśmiech, czując jak cała wcześniejsza złość nagle z niego uleciała.
-Ty na siebie też, Mamo. - powiedział i przeteleportował się z ogrodu do miejsca, w którym przebywał jego partner.
-Kai, Tao. Wróćcie bezpiecznie. Proszę.... - wyszeptała Jimin, wpatrując się w kolorowe liście Drzewa Życia. - Nie pozwolisz, żeby coś poszło nie tak, prawda?
Drzewo w odpowiedzi poruszało gałęziami, zapewniając dziewczynę, że nic im się nie stanie.
Przynajmniej nie teraz...” wyszumiał wiatr.

* * *

-Tao!! - usłyszał głos przyjaciela dokładnie w tym samym momencie, w którym Kai pojawił się na sali treningowej. Doskonale wiedział, jaki jest cel wizyty chłopaka, więc chcąc nie chcąc odłożył drewniany kij do treningu, który trzymał w dłoniach i wytarł spocone czoło leżącym nieopodal ręcznikiem.
-Co jest? - spytał, podchodząc do ciemnowłosego. Objął go po bratersku na przywitanie i uśmiechnął się.
-Już czas, zbieraj się. - odpowiedział Kai i usiadł na pobliskiej ławce, wiedząc, że starszemu trochę zajmie doprowadzenie się do porządku po ciężkim treningu.
-Ok, poczekaj chwilkę, zaraz będę gotowy.
Kai skinął głową, krzycząc żeby się pośpieszył, bo on nie będzie czekał wiecznie. Odpowiedział mu dźwięczny śmiech chłopaka i po chwili Tao zniknął za drzwiami do szatni, obserwowany przez ciemne oczy młodszego. Po pięciu minutach, które dla niecierpliwego Kai'a trwały wieczność Tao wyszedł z szatni, gotowy do „wyprawy”.
-Jestem. - powiedział, stając dokładnie metr przed przyjacielem. Kai przytaknął, wstał z ławki i otrzepał ubranie z niewidzialnego kurzu, po czym spojrzał na starszego.
-Wiesz co masz robić, prawda? - zapytał, chcąc upewnić się, że chłopak przypadkiem o czymś nie zapomniał.
Tao pokiwał głową na tak.
-Jimin mi wszystko wyjaśniła. Nie masz się o co martwić, wykonam swoje zadanie. - zapewnił, łapiąc Kai'a pod ramię. - No to na nas już czas~!
-Erm.... Tao? Wiesz, że już nie musisz mnie łapać, żebym też cię przeteleportował, prawda?
-Ale ja chciałem! To źle? - Tao nadął policzki, wyraźnie obrażony. Oczywiście Kai wiedział, że starszy chłopak tylko udaje, więc zaśmiał się głośno, klepiąc Tao po plecach.
-Nie. Trzymaj się jak chcesz, ale mocno. Liczę do trzech i znikamy, ok?
Tao przytaknął.
-Raz... dwa... trzy! - krzyknął i natychmiast zniknęli, pozostawiając za sobą chmurę szarego dymu.

* * *

Pierwszym co usłyszeli po wylądowaniu to czyiś krzyk. „Nic nowego.”, pomyślał Kai, wysuwając ramię z ciasnego uścisku Tao. Szara chmura, która towarzyszyła każdej teleportacji chłopaka jako skutek uboczny, zniknęła i jego oczom ukazało się dziesięć wpatrzonych w nich, wystraszonych męskich twarzy. Uśmiechnął się do siebie. Trafił prosto do celu.
-Kim... kim jesteście? - odezwał się niski, czerwonowłosy chłopak lekko drżącym głosem. - I co tu robicie?
Kai już otwierał usta, by odpowiedzieć na pytanie, gdy wysoki szatyn nagle mu przerwał.
-I jak się tu dostaliście?! Jesteście czarownikami? Jak Harry Potter?? - głos chłopaka był niski. Zbyt niski jak na gust Kai'a. Do tego, w ogóle nie pasował do twarzy olbrzyma.
-To naprawdę długa historia, więc może usiądziemy i napijemy się herbaty? - zaproponował Teleporter, siadając w jednym z dwóch foteli pod ścianą, nie pytając się nawet o pozwolenie.
-Kai! Nie mamy czasu na jakąś głupią herbatę! Tłumacz im wszystko i spadamy stąd!! - warknął Tao. Jego przyjaciel wywrócił oczami.
-No to użyj swoich mocy. - powiedział spokojnie, patrząc na Tao z wrednym uśmieszkiem na ustach.
-Ugh.... - Tao jęknął cicho. Wiedział czym skończyło by się użycie przez niego swojej mocy bez pozwolenia Jimin. Wiedział też, jak skończyła by się ta rozmowa, gdyby ją kontynuował. Postanowił więc uchronić się przed całym złem, jakie by na niego spadło i poddał się. - ...dobra, pij tą swoją głupią herbatę!
Tao westchnął głośno i ciężko, starając się zignorować pełen tryumfu uśmiech ciemnowłosego.
-Eeee..... nie chciałbym przerywać, ale.... wyjaśni nam ktoś, co tu się dzieje? - zapytał czerwonowłosy, drapiąc się w tył głowy. Tym razem Kai nie wyczuł w jego głosie żadnego strachu.
-Oczywiście. Pozwólcie, że najpierw się przedstawię. Nazywam się Kai, a to jest Tao. Jesteśmy tutaj, ponieważ potrzebujemy waszej pomocy.
-Naszej pomocy? - powtórzył wątpliwie stojący nieopodal naprawdę wysoki blondyn. Kai przytaknął, uśmiechając się.
-Tak, waszej. Ale zanim to wyjaśnię... mogę dostać tą herbatę?
Chłopak z wielkimi oczami skinął szybko głową i w okamgnieniu zniknął za drzwiami, gdzie jak podejrzewał Kai znajdowała się kuchnia.
Tao jęknął przeciągle, po raz kolejny tego dnia i opadł bezwładnie na drugi fotel, chowając twarz w dłoniach.
-Pij sobie tą swoją herbatę, ale potem nie przychodź do mnie z płaczem, że Jimin zjechała cię za spóźnienie... - wymamrotał cicho pod nosem.
To zdecydowanie nie był jego szczęśliwy dzień.

3 komentarze:

  1. Zdecydowanie za krótkie! Więcej akcji! Opisów! nidfb CZEKAM!

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe : D ale też czuję niedosyt x D

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww *-* Genialne ! <3 Nie mogę się już doczekać 3 rozdziału! *w* Dodaj szybciutko!

    Ta herbatka jest jakaś magiczna, czy coś, że Kai nic bez niej nie zrobi? XDD

    OdpowiedzUsuń