I jeszcze z takich ważnych uwag.... w tej części pojawia się słowo "Mama". Niektórych może przyprawić to o totalny mindfuck, więc od razu tłumaczę. Zwrot ten w tym ff nie oznacza matki, ale tak właśnie bohaterowie będą zwracać się do Królowej, Matki całego narodu... ogarniacie? xD
Ii.... tak dla tych, którzy nie wiedzą, jak wygląda Jimin, ponieważ ona się tu pojawia: JIMIN
Tytuł: End of the World
Rozdział: drugi
gatunek: fantasy, komedia, może romans, mama!au
fandom: EXO
* * *
-Wzywałaś
mnie, pani? - spytał ciemnowłosy chłopak, pojawiając się nagle w
wielkim ogrodzie. Jego pojawieniu towarzyszył kłąb szarego dymu,
który bardzo szybko rozpłynął się w powietrzu, nie pozostawiając
po sobie żadnego śladu, zupełnie jakby nigdy nie istniał. Chłopak
spojrzał na niewielką postać skuloną przy Drzewie Życia. Postać
ta, słysząc głos chłopaka wstała, odwróciła się i spojrzała
na niego z delikatnym uśmiechem.
-Witaj
Kai. - przemówiła spokojnie, wygładzając dłońmi swoją białą
sukienkę. - Zapewne wiesz, po co cię wezwałam, prawda?
Kai
powoli skinął głową, potwierdzając słowa dziewczyny przed nim.
Wiedział po co go wezwała. Nadszedł już czas. Planeta dłużej
nie wytrzyma, potrzebują pomocy z zewnątrz. A dokładniej,
potrzebują pomocy Strażników.
-Twoim
celem jest planeta o nazwie Ziemia. Jest tam dziesięciu chłopców,
którzy mają w sobie zalążki ukrytych w ich wnętrzu mocy. Nie
powinieneś mieć problemów z ich znalezieniem. - kontynuowała,
przechadzając się wolno po otaczającym ich ogrodzie. Wzrok miała
skierowany ku ziemi, by móc podziwiać rosnące tam kwiaty, oraz
żeby przypadkiem nie nadepnąć na któryś z nich. - Weź ze sobą
Tao. Wyjaśniłam mu już na czym polega jego zadanie.
Oczy
chłopaka momentalnie się rozszerzyły.
-A
kto będzie cię chronił pod naszą nieobecność?! - krzyknął,
zszokowany słowami dziewczyny. Ta uśmiechnęła się lekko.
-Dam
sobie radę, Kai. Nie będzie was tylko przez chwilę; nic mi się
przez ten czas nie stanie.
Kai
pokręcił głową.
-Nic
nie rozumiesz. Ty jesteś najważniejsza w tej wojnie. Jeśli cię
stracimy, będzie koniec! Przegramy, a planeta zostanie zniszczona!!
-Uspokój
się. Nikt nas nie zaatakuje, a nawet jeśli, to nielicznym z mojej
armii udało się uciec z niewoli, pamiętasz? Obronią mnie, więc
nie musisz się martwić. - powiedziała, patrząc wprost na
ciemnowłosego. Kai prychnął ironicznie, czując wzbierające w nim
zdenerwowanie.
-Oni
ci nie pomogą! Są za słabi!!
-To
skoro są tacy słabi, to jak uciekli z niewoli mojego brata?
To
pytanie zbiło Kai'a z tropu, ale tylko na chwilę.
-Zwykłe
szczęście... - wymamrotał pod nosem, choć wiedział, że
dziewczyna go nie usłyszała. On i Tao nigdy nie przepadali za
resztą królewskiej armii. Oczywiście, ci drudzy nie przepadali za
Kai'em i Tao, ale jakoś nigdy nikomu za specjalnie to nie
przeszkadzało.
-Kai,
posłuchaj. Oni może i nie mają mocy jak wy, ale wciąż potrafią
walczyć. Sama wybierałam skład wojska, więc wiem do czego są
zdolni.
-Ale
Jimin, do jasnej cholery-
-Kai!
- podniosła głos, przerywając chłopakowi. - Nie zapominaj się!
Pomijam już sposób w jaki się do mnie zwracasz, ale jesteś w
pobliżu Drzewa Życia. Zachowuj się!
Ciemnowłosy
mruknął pod nosem coś niezrozumiałego i spuścił wzrok.
-Proszę
mi wybaczyć, wasza wysokość.
-Mmm~
wybaczone. A teraz idź już, nie mamy zbyt wiele czasu. To jest
rozkaz. - dodała, widząc, że Kai otwiera usta, by się wtrącić.
-T-tak
jest....! - powiedział, zaciskając pięści z bezsilności. Skinął
lekko głową, szykując się do teleportacji.
-A,
i jeszcze jedno. Kai? - zaczęła Jimin, bawiąc się niebieską
częścią jej długich, brązowych włosów.
Chłopak
spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
-Tak?
-Uważajcie
na siebie. - powiedziała, uśmiechając się ciepło. Kai
odwzajemnił uśmiech, czując jak cała wcześniejsza złość nagle
z niego uleciała.
-Ty
na siebie też, Mamo. - powiedział i przeteleportował się z
ogrodu do miejsca, w którym przebywał jego partner.
-Kai,
Tao. Wróćcie bezpiecznie. Proszę.... - wyszeptała Jimin,
wpatrując się w kolorowe liście Drzewa Życia. - Nie pozwolisz,
żeby coś poszło nie tak, prawda?
Drzewo
w odpowiedzi poruszało gałęziami, zapewniając dziewczynę, że
nic im się nie stanie.
„Przynajmniej
nie teraz...” wyszumiał wiatr.
*
* *
-Tao!!
- usłyszał głos przyjaciela dokładnie w tym samym momencie, w
którym Kai pojawił się na sali treningowej. Doskonale wiedział,
jaki jest cel wizyty chłopaka, więc chcąc nie chcąc odłożył
drewniany kij do treningu, który trzymał w dłoniach i wytarł
spocone czoło leżącym nieopodal ręcznikiem.
-Co
jest? - spytał, podchodząc do ciemnowłosego. Objął go po
bratersku na przywitanie i uśmiechnął się.
-Już
czas, zbieraj się. - odpowiedział Kai i usiadł na pobliskiej
ławce, wiedząc, że starszemu trochę zajmie doprowadzenie się do
porządku po ciężkim treningu.
-Ok,
poczekaj chwilkę, zaraz będę gotowy.
Kai
skinął głową, krzycząc żeby się pośpieszył, bo on nie będzie
czekał wiecznie. Odpowiedział mu dźwięczny śmiech chłopaka i po
chwili Tao zniknął za drzwiami do szatni, obserwowany przez ciemne
oczy młodszego. Po pięciu minutach, które dla niecierpliwego Kai'a
trwały wieczność Tao wyszedł z szatni, gotowy do „wyprawy”.
-Jestem.
- powiedział, stając dokładnie metr przed przyjacielem. Kai
przytaknął, wstał z ławki i otrzepał ubranie z niewidzialnego
kurzu, po czym spojrzał na starszego.
-Wiesz
co masz robić, prawda? - zapytał, chcąc upewnić się, że chłopak
przypadkiem o czymś nie zapomniał.
Tao
pokiwał głową na tak.
-Jimin
mi wszystko wyjaśniła. Nie masz się o co martwić, wykonam swoje
zadanie. - zapewnił, łapiąc Kai'a pod ramię. - No to na nas już
czas~!
-Erm....
Tao? Wiesz, że już nie musisz mnie łapać, żebym też cię
przeteleportował, prawda?
-Ale
ja chciałem! To źle? - Tao nadął policzki, wyraźnie obrażony.
Oczywiście Kai wiedział, że starszy chłopak tylko udaje, więc
zaśmiał się głośno, klepiąc Tao po plecach.
-Nie.
Trzymaj się jak chcesz, ale mocno. Liczę do trzech i znikamy, ok?
Tao
przytaknął.
-Raz...
dwa... trzy! - krzyknął i natychmiast zniknęli, pozostawiając za
sobą chmurę szarego dymu.
*
* *
Pierwszym
co usłyszeli po wylądowaniu to czyiś krzyk. „Nic nowego.”,
pomyślał Kai, wysuwając ramię z ciasnego uścisku Tao. Szara
chmura, która towarzyszyła każdej teleportacji chłopaka jako
skutek uboczny, zniknęła i jego oczom ukazało się dziesięć
wpatrzonych w nich, wystraszonych męskich twarzy. Uśmiechnął się
do siebie. Trafił prosto do celu.
-Kim...
kim jesteście? - odezwał się niski, czerwonowłosy chłopak lekko
drżącym głosem. - I co tu robicie?
Kai
już otwierał usta, by odpowiedzieć na pytanie, gdy wysoki szatyn
nagle mu przerwał.
-I
jak się tu dostaliście?! Jesteście czarownikami? Jak Harry
Potter?? - głos chłopaka był niski. Zbyt niski jak na gust Kai'a.
Do tego, w ogóle nie pasował do twarzy olbrzyma.
-To
naprawdę długa historia, więc może usiądziemy i napijemy się
herbaty? - zaproponował Teleporter, siadając w jednym z dwóch
foteli pod ścianą, nie pytając się nawet o pozwolenie.
-Kai!
Nie mamy czasu na jakąś głupią herbatę! Tłumacz im wszystko i
spadamy stąd!! - warknął Tao. Jego przyjaciel wywrócił oczami.
-No
to użyj swoich mocy. - powiedział spokojnie, patrząc na Tao z
wrednym uśmieszkiem na ustach.
-Ugh....
- Tao jęknął cicho. Wiedział czym skończyło by się użycie
przez niego swojej mocy bez pozwolenia Jimin. Wiedział też, jak
skończyła by się ta rozmowa, gdyby ją kontynuował. Postanowił
więc uchronić się przed całym złem, jakie by na niego spadło i
poddał się. - ...dobra, pij tą swoją głupią herbatę!
Tao
westchnął głośno i ciężko, starając się zignorować pełen
tryumfu uśmiech ciemnowłosego.
-Eeee.....
nie chciałbym przerywać, ale.... wyjaśni nam ktoś, co tu się
dzieje? - zapytał czerwonowłosy, drapiąc się w tył głowy. Tym
razem Kai nie wyczuł w jego głosie żadnego strachu.
-Oczywiście.
Pozwólcie, że najpierw się przedstawię. Nazywam się Kai, a to
jest Tao. Jesteśmy tutaj, ponieważ potrzebujemy waszej pomocy.
-Naszej
pomocy? - powtórzył wątpliwie stojący nieopodal naprawdę wysoki
blondyn. Kai przytaknął, uśmiechając się.
-Tak,
waszej. Ale zanim to wyjaśnię... mogę dostać tą herbatę?
Chłopak
z wielkimi oczami skinął szybko głową i w okamgnieniu zniknął
za drzwiami, gdzie jak podejrzewał Kai znajdowała się kuchnia.
Tao
jęknął przeciągle, po raz kolejny tego dnia i opadł bezwładnie
na drugi fotel, chowając twarz w dłoniach.
-Pij
sobie tą swoją herbatę, ale potem nie przychodź do mnie z
płaczem, że Jimin zjechała cię za spóźnienie... - wymamrotał
cicho pod nosem.
To
zdecydowanie nie był jego szczęśliwy dzień.
Zdecydowanie za krótkie! Więcej akcji! Opisów! nidfb CZEKAM!
OdpowiedzUsuńciekawe : D ale też czuję niedosyt x D
OdpowiedzUsuńAww *-* Genialne ! <3 Nie mogę się już doczekać 3 rozdziału! *w* Dodaj szybciutko!
OdpowiedzUsuńTa herbatka jest jakaś magiczna, czy coś, że Kai nic bez niej nie zrobi? XDD