sobota, 22 grudnia 2012

[oneshot] "Czarne pióra"


Krótkie, nie do ogarnięcia i nie poprawione. Napisałam to przed chwilą, bolą mnie oczy i naprawdę nie chce mi się sprawdzać błędów i tego poprawiać. Wybaczcie. Może kiedyś to zrobię. Ale nie dzisiaj.
[EDIT] Traktujcie to jako szkic. Jutro powinnam wstawić normalną, poprawioną wersję. I może będzie dłuższe. Kto wie? xD

Tytuł: "Czarne pióra"
Bohaterowie: Luhan i Kai
gatunek: angst...?
fandom: EXO



* * *

Leżał na ziemi. Wszystko go bolało, całe ciało krwawiło, a rękę wykręconą miał w inną stronę. Samochód, który w niego uderzył leżał w rowie, stłuczony po wcześniejszym spotkaniu z Luhanem, a potem z drzewem. Mężczyzna, który kierował pojazdem uciekł, zostawiając auto i rannego chłopaka, nie wzywając żadnej pomocy. Luhan nie widział jego twarzy. Nie był w stanie. Obraz miał rozmazany, a z każdą chwilą robiło mu się ciemno przed oczami. Z trudem oddychał. Podejrzewał, że przy uderzeniu połamało mu się kilka żeber, i teraz przebijają płuca chłopaka, nie pozwalając blondynowi oddychać. Ból, jaki odczuwał był nie do wytrzymania. Modlił się, aby stracił przytomność, albo jak najszybciej się wykrwawił, by nie musieć już cierpieć.
Zastanawiał się, czym zasłużył sobie na tak wczesną i bolesną śmierć. Przez całe życie był radosnym chłopakiem, chętnie udzielającym pomocy tym, którzy jej potrzebowali, często stawiając dobro innych ponad swoje. Na jego twarzy zawsze widniał uśmiech i zobaczenie blondyna bez niego było równoznaczne z tym, że stało się coś naprawdę strasznego. A mimo tego, Bóg i tak się nim znudził i postanowił odebrać mu życie, chcąc odzyskać duszę, którą ponad 20 lat temu powierzył Luhanowi. Co za ironia losu. Gdyby chłopak nie był jedną nogą w grobie, zaśmiał by się gorzko.
Nagle zauważył czyjąś postać, stojącą obok niego. Nie widział dokładnie, wszystko było rozmazane, jednak wciąż poznawał kształty. A zarys przedmiotu w prawej dłoni postaci wskazywała na to, że Luhan albo ma zwidy, albo ma przed sobą najprawdziwszą śmierć. Nareszcie..., przeszło mu przez myśl. Cieszył się. Zaprzeczał sam sobie, wiedział. Ale gdy spotkanie śmierci oznaczało, że nie będzie musiał już cierpieć, ogarniało go szczęście.
Postać uklęknęła przy blondynie, odkładając czarną kosę na ziemię. Wpatrywała się w Luhana przez kilka sekund, po czym przemówiła spokojnym, męskim głosem:
-Nazywam się Kai, jestem tu po twoją duszę.
W odpowiedzi Luhan mógł tylko mrugać, jednak i na to zaczynało brakować mu sił. Powoli zamykał oczy. Weź ją sobie., powiedział Luhan, w myślach, wiedząc, że Żniwiarz i tak go nie usłyszał.
Jednak Kai usłyszał. Głośno i wyraźnie, chociaż głos blondyna był słaby i ochrypnięty. Był Aniołem Śmierci. Był zdolny do czytania w myślach swoich ofiar, jak i do widzenia ich imienia oraz czasu, jaki pozostał im do śmierci. Luhan... miał go naprawdę niewiele. Zaledwie kilka minut zanim kompletnie się wykrwawi i umrze. Kai przejechał palcami po kałuży krwi, która utworzyła się wokół bezwładnego ciała Chińczyka. Miała taki piękny, szkarłatny kolor...
-Jesteś pewny, że chcesz umrzeć? - zapytał anioł, wstając, łapiąc wcześniej kosę do ręki. Brudne od krwi palce wytarł w materiał swojego ubrania, pozostawiając na nim czerwone ślady.
A mam inny wybór?
Kai uśmiechnął się złośliwie.
-Nie. - powiedział i uniósł kosę nad głowę. Jej ostrze zalśniło niebezpiecznie. - Pożegnałeś się już ze światem?
Luhan nie odpowiedział. Brakło mu sił. Spoglądał jedynie na Kai'a spod półprzymkniętych powiek. Anioł wyglądał dostojnie. Luhan żałował jedynie, że nie może zobaczyć jego twarzy.
-Przyjmę to jako odpowiedź twierdzącą. Żegnaj, Luhanie. Twoja dusza jest teraz moja.
Zanim blondyn zdążył jakkolwiek zareagować, poczuł w klatce piersiowej rozrywający go pół ból. Ostatnim, co zobaczył było ostrze czarnej kosy wbite w miejsce, gdzie jest jego serce oraz para pięknych, czarnych jak noc skrzydeł Anioła Śmierci.

6 komentarzy:

  1. ...........
    Zmarłam i obudziłam się z kosą w piersi. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam to... i BRAK MI SŁÓW!!! Nie wiem, co powiedzieć... Nie spodziewałam się, że pojawi się Kai i
    widzę, że w końcu dusza została zabrana. Ten krótki ff podziałał na moją wyobraźnię i wciągnęłam się w niego. Ma świetny klimat :)

    OdpowiedzUsuń
  3. *kreatywny komentarz*
    Aeeej, to było fajneee . A .""

    OdpowiedzUsuń
  4. Krótkie, ale zadziałało na mnie ... chyba nawet za mocno. Straaaasznie żal mi Lu, bo miał jeszcze tyle życia przed sobą :cc I chyba polubiłaś te kosy, bo ładnie mi to opisałaś xD
    Jesteś geniuszem i to tyle z mojej strony xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Bosz. Czemu jest tak, że jak ty coś napiszesz, to wprawiasz mnie w autentyczny zachwyt, po czym... nie umiem tego skomentować. Więc komentarz będzie nieskładny.
    Kosa... to twój taki fetysz, prawda...? xD
    I geeez, coś ty zrobiła z Kai'em. Uczyniłaś z niego Anioła Śmierci i, cholera, twoja wersja jest bardziej zajebista od oryginału (aniołki, aniołki...).
    Kai'owi z kosą jest fajnie =w=. Tytuł też jest fajny. Czarne Pióra to będzie mój nowy, nazewniczy fetysz.
    Dziękuję, nadajesz sens mojemu życiu. I zajebiście piszesz.

    Kashii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w ogóle... ZABIŁAŚ LULUSIA! ; A ; (tak, teraz to do mnie dotarło - to wszystko przez Kai'a. I jego kosę).

      Usuń