Krótkie, nie do ogarnięcia i nie poprawione. Napisałam to przed chwilą, bolą mnie oczy i naprawdę nie chce mi się sprawdzać błędów i tego poprawiać. Wybaczcie. Może kiedyś to zrobię. Ale nie dzisiaj.
[EDIT] Traktujcie to jako szkic. Jutro powinnam wstawić normalną, poprawioną wersję. I może będzie dłuższe. Kto wie? xD
Tytuł: "Czarne pióra"
Bohaterowie: Luhan i Kai
gatunek: angst...?
fandom: EXO
* * *
Leżał
na ziemi. Wszystko go bolało, całe ciało krwawiło, a rękę
wykręconą miał w inną stronę. Samochód, który w niego uderzył
leżał w rowie, stłuczony po wcześniejszym spotkaniu z Luhanem, a
potem z drzewem. Mężczyzna, który kierował pojazdem uciekł,
zostawiając auto i rannego chłopaka, nie wzywając żadnej pomocy.
Luhan nie widział jego twarzy. Nie był w stanie. Obraz miał
rozmazany, a z każdą chwilą robiło mu się ciemno przed oczami. Z
trudem oddychał. Podejrzewał, że przy uderzeniu połamało mu się
kilka żeber, i teraz przebijają płuca chłopaka, nie pozwalając
blondynowi oddychać. Ból, jaki odczuwał był nie do wytrzymania.
Modlił się, aby stracił przytomność, albo jak najszybciej się
wykrwawił, by nie musieć już cierpieć.
Zastanawiał
się, czym zasłużył sobie na tak wczesną i bolesną śmierć.
Przez całe życie był radosnym chłopakiem, chętnie udzielającym
pomocy tym, którzy jej potrzebowali, często stawiając dobro innych
ponad swoje. Na jego twarzy zawsze widniał uśmiech i zobaczenie
blondyna bez niego było równoznaczne z tym, że stało się coś
naprawdę strasznego. A mimo tego, Bóg i tak się nim znudził i
postanowił odebrać mu życie, chcąc odzyskać duszę, którą
ponad 20 lat temu powierzył Luhanowi. Co za ironia losu. Gdyby
chłopak nie był jedną nogą w grobie, zaśmiał by się gorzko.
Nagle
zauważył czyjąś postać, stojącą obok niego. Nie widział
dokładnie, wszystko było rozmazane, jednak wciąż poznawał
kształty. A zarys przedmiotu w prawej dłoni postaci wskazywała na
to, że Luhan albo ma zwidy, albo ma przed sobą najprawdziwszą
śmierć. Nareszcie...,
przeszło mu przez myśl. Cieszył się. Zaprzeczał sam sobie,
wiedział. Ale gdy spotkanie śmierci oznaczało, że nie będzie
musiał już cierpieć, ogarniało go szczęście.
Postać
uklęknęła przy blondynie, odkładając czarną kosę na ziemię.
Wpatrywała się w Luhana przez kilka sekund, po czym przemówiła
spokojnym, męskim głosem:
-Nazywam
się Kai, jestem tu po twoją duszę.
W
odpowiedzi Luhan mógł tylko mrugać, jednak i na to zaczynało
brakować mu sił. Powoli zamykał oczy. Weź ją sobie.,
powiedział Luhan, w myślach, wiedząc, że Żniwiarz i tak go nie
usłyszał.
Jednak
Kai usłyszał. Głośno i wyraźnie, chociaż głos blondyna był
słaby i ochrypnięty. Był Aniołem Śmierci. Był zdolny do
czytania w myślach swoich ofiar, jak i do widzenia ich imienia oraz
czasu, jaki pozostał im do śmierci. Luhan... miał go naprawdę
niewiele. Zaledwie kilka minut zanim kompletnie się wykrwawi i
umrze. Kai przejechał palcami po kałuży krwi, która utworzyła
się wokół bezwładnego ciała Chińczyka. Miała taki piękny,
szkarłatny kolor...
-Jesteś
pewny, że chcesz umrzeć? - zapytał anioł, wstając, łapiąc
wcześniej kosę do ręki. Brudne od krwi palce wytarł w materiał
swojego ubrania, pozostawiając na nim czerwone ślady.
A
mam inny wybór?
Kai
uśmiechnął się złośliwie.
-Nie.
- powiedział i uniósł kosę nad głowę. Jej ostrze zalśniło
niebezpiecznie. - Pożegnałeś się już ze światem?
Luhan
nie odpowiedział. Brakło mu sił. Spoglądał jedynie na Kai'a spod
półprzymkniętych powiek. Anioł wyglądał dostojnie. Luhan
żałował jedynie, że nie może zobaczyć jego twarzy.
-Przyjmę
to jako odpowiedź twierdzącą. Żegnaj, Luhanie. Twoja dusza jest
teraz moja.
Zanim
blondyn zdążył jakkolwiek zareagować, poczuł w klatce piersiowej
rozrywający go pół ból. Ostatnim, co zobaczył było ostrze
czarnej kosy wbite w miejsce, gdzie jest jego serce oraz para
pięknych, czarnych jak noc skrzydeł Anioła Śmierci.
...........
OdpowiedzUsuńZmarłam i obudziłam się z kosą w piersi. Dzięki.
Czytam to... i BRAK MI SŁÓW!!! Nie wiem, co powiedzieć... Nie spodziewałam się, że pojawi się Kai i
OdpowiedzUsuńwidzę, że w końcu dusza została zabrana. Ten krótki ff podziałał na moją wyobraźnię i wciągnęłam się w niego. Ma świetny klimat :)
*kreatywny komentarz*
OdpowiedzUsuńAeeej, to było fajneee . A .""
Krótkie, ale zadziałało na mnie ... chyba nawet za mocno. Straaaasznie żal mi Lu, bo miał jeszcze tyle życia przed sobą :cc I chyba polubiłaś te kosy, bo ładnie mi to opisałaś xD
OdpowiedzUsuńJesteś geniuszem i to tyle z mojej strony xD
Bosz. Czemu jest tak, że jak ty coś napiszesz, to wprawiasz mnie w autentyczny zachwyt, po czym... nie umiem tego skomentować. Więc komentarz będzie nieskładny.
OdpowiedzUsuńKosa... to twój taki fetysz, prawda...? xD
I geeez, coś ty zrobiła z Kai'em. Uczyniłaś z niego Anioła Śmierci i, cholera, twoja wersja jest bardziej zajebista od oryginału (aniołki, aniołki...).
Kai'owi z kosą jest fajnie =w=. Tytuł też jest fajny. Czarne Pióra to będzie mój nowy, nazewniczy fetysz.
Dziękuję, nadajesz sens mojemu życiu. I zajebiście piszesz.
Kashii
A w ogóle... ZABIŁAŚ LULUSIA! ; A ; (tak, teraz to do mnie dotarło - to wszystko przez Kai'a. I jego kosę).
Usuń