Za błędy przepraszam. A na pewno jakieś są, ja po prostu jestem zbyt ułomna, żeby je znaleźć xD
No i.... chyba jako takiego romansu nie będzie. Zero yaoi, zero niczego. Czysta przyjaźń i trolling. xD
Zapraszam do czytania.
Tytuł: Trolling with Chen
Rozdział: pierwszy
Gatunek: komedia, crackfic i nie wiem. Wyjdzie z czasem.
Fandom: EXO
* * *
Kris Wu Fan YiFan Li Jiaheng Kevin Duizhang (czy jakkolwiek brzmi
jego imię) miał dość. Był na skraju wykończenia psychicznego i
to wszystko przez jedną, konkretną osobę.
A ów osoba nazywała się Kim Jongdae. Trollmaster z EXO M.
Co takiego zrobił tym razem? No cóż.... przekonajcie się sami.
Około dwanaście godzin wcześniej...
Chen wparował do salonu, strasząc tym samym siedzącego przy
drzwiach Tao. Jego usta zdobił szeroki, tajemniczy uśmiech.
Uśmiech, który przeważnie zwiastował katastrofę.
Jongdae obrzucił wzrokiem każdego, znajdującego się w salonie
chłopaka, po czym uśmiechnął się szerzej (o ile było to jeszcze
możliwe). Nikt nie wiedział, co chodzi po głowie Koreańczyka, ale
każdy był pewien, że cokolwiek to jest, nie skończy się dobrze.
Szczególnie, jeśli weźmie się pod uwagę ostatnią akcję Chen'a,
zaczynającą się dokładnie tak samo jak dzisiaj. Biedny Lay do
końca życia będzie miał traumę po tym, co mu zrobił.
Gdy wzrok Trolldae zatrzymał się na Luhanie, ten zatrząsł się
lekko, czując przechodzące po plecach ciarki.
-Luhan ge... pobawmy się! - zawołał radośnie w idealnym chińskim,
siadając naprzeciwko Chińczyka. W oczach Jelonka pojawił się
strach przed nieobliczalnym przyjacielem.
-A w co chcesz się bawić...? - spytał niepewnie, odsuwając się
ostrożnie od Jongdae. Jeszcze nigdy w życiu tak bardzo nie cieszył
się z siedzenia na podłodze jak teraz. Na niej przynajmniej miał
jakąś drogę ucieczki w tył. Nie to, co w fotelu.
Śmietankowy krem na ciastku, które trzymał w ręku ubrudził lekko
palce chłopaka, jednak teraz to był najmniejszy z jego problemów.
Główny z nich zbliżał się do niego coraz szybciej, z szerszym i
bardziej niebezpiecznym uśmiechem na ustach. Czasem Luhan
zastanawiał się, jakim cudem Chen potrafi tak szeroko się
uśmiechać. Zupełnie, jakby był Kotem z Cheshire z Alicji w
Krainie Czarów...
Wysoki pisk Tao (W ogóle,
to czemu on piszczał?) wyrwał
go z zamyślenia. Nim zdążył cokolwiek zarejestrować, Koreańczyk
siedział na nim okrakiem, i gdy tylko wzrok Luhana spoczął na
szatynie, ten klasnął w dłonie, kilka milimetrów przed twarzą
Jelonka. Skutkami tego był przerażony wrzask Lu oraz czarna
koszulka gotowa do prania.
Głośny, melodyjny śmiech Chen'a rozniósł się echem po całym
mieszkaniu. Luhanowi jednak nie było do śmiechu. Z cichutkim, ledwo
słyszalnym „...moje ciacho....” zrzucił z siebie płaczącego
ze śmiechu Jongdae i ugryzł go w ramię. Dość mocno.
-Auauauaua!! Luhan gege! To boli! Boli!
-To jest zemsta za moje ciasteczko. - odpowiedział oschle, wbijając
w Trolldae swój najgroźniejszy, zabójczy wzrok. Chłopak przełknął
nerwowo ślinę, rozmasowując obolałe ramię, gdzie widniały ślady
po wbitych zębach. - Lay, bądź pewny, że Chen nie dostanie
żadnego ciastka, dobrze? Daj jego porcję Tao, albo Xiuminowi.
Yixing, zbyt zdezorientowany sytuacją, która właśnie miała
miejsce przed jego oczami, skinął tylko głową. Tak naprawdę, to
nawet nie wiedział, co Luhan do niego powiedział. Ale... to Yixing.
Nikogo nie powinno to dziwić, nie?
Jongdae przeklął pod nosem, na wieść o tym, że nie dostanie
żadnego z tych pysznych ciastek, które upiekł Lay. Tao i Minseok
natomiast.... można powiedzieć, że cieszyli się jak dzieci. Kris
westchnął tylko. Głośno i przeciągle.
Atmosfera przy obiedzie była napięta. Luhan non stop posyłał w
stronę Jongdae wzrok mordercy, a wokół niego unosiła się gęsta,
rządna krwi Koreańczyka aura. Chen, zdający się w ogóle nie
zauważać morderczych zamiarów przyjaciela, zajadał swój posiłek,
nucąc cichutko pod nosem jakąś wesołą melodyjkę.
W oczach Luhana malowała się złość i chęć popełnienia
morderstwa. Powód miał.... trochę dziwny, ale to było jego
ciastko. Ciastko, które wysępił od Lay'a po długich i ciężkich
negocjacjach z chłopakiem. Naprawdę długich. Ciacho dostał
dopiero po ośmiu nieudanych aegyo, pięciu skradaniach (również
nieudanych) i trzech poduszkach na twarzy, którymi Yixing w niego
rzucał. Skąd wzięły się poduszki w kuchni? Luhan nie wiedział.
Ale przestał się zastanawiać, gdy w swoje łapki dostał to, po co
przyszedł. Słodkie, czekoladowe ciacho z kremem.
Niewiele brakowało, żeby rzucił się na Jongdae i udusił go za
to, jak potraktował jego ciastko. Powstrzymał
go od tego nagły, dziwny dźwięk dochodzący z kieszeni Krisa...
Everybody
now behold, something you ain't seen before It's going down. Yes,
tonight is what you waited for! Roll like a buffalo. Whoops, they
already know! I hope you noticed that 'cause it's too cool to ignore-
-Tak?
- powiedział Kris, odbierając telefon. Reszta zaczęła szeptać
między sobą – oprócz Luhana, który wciąż strzelał focha na
Chena oraz Tao, który bardziej zainteresowany był maltretowaniem
marchewki na swoim talerzu – o tym, jaki to ich lider ma
nienormalny dzwonek.
Wu
Fan, gdy tylko usłyszał z kim rozmawia, westchnął głośno i
ciężko (oczywiście w myślach, żeby nie urazić rozmówcy).
Rozmowy z Chanyeolem nie należały do najprzyjemniejszych, bo
Koreańczyk bardzo często nawijał o niczym tak szybko, że nie dało
się go zrozumieć, i do tego głośny, niski głos Parka zaraz przy
głośniku ranił uszy Krisa.
Lider,
nie za bardzo ogarniając o co chodzi młodszemu, potakiwał jedynie
co chwilę, jedząc, a raczej próbując jeść resztki swojego
obiadu. Jednak, po usłyszeniu jednego zdania, omal się nie udławił
którymś z warzyw.
-...więc
spodziewajcie się nas tam za niedługo!
-ŻE
CO?! - krzyknął Yifan, po wcześniejszym ogarnięciu się.
-Oj,
Krease.... nie słuchałeś mnie? Powiedziałem przecież, że nasz
manager nas do was podrzuci, bo jesteśmy w okolicy i nie mamy co
robić. Więc spodziewaj się nas!
Zanim
duizhang zdołał jakkolwiek odpowiedzieć, Chanyeol rozłączył
się, zostawiając go tak zdezorientowanego, że nawet nie zauważył,
jak Tao zamienił ich talerze.
-Kris?
Stało się coś? - zapytał Lay, patrząc na starszego ze
zmartwieniem w oczach. Blondyn wydukał tylko, że za niedługo będą
mieć gości, i że idzie do siebie doprowadzić się do porządku.
Gdy tylko zniknął za drzwiami kuchni, pozostali popatrzeli po
sobie, wiedząc, że zapowiadają się ciężkie czasy. Chen
natomiast zaczął układać w myślach kolejny plan na strollowanie
kogoś.
Miażdżysz system, wiesz? XD Kocham trolla Chena baaaardzo mocno <3
OdpowiedzUsuńJesteś genialna xD Moje reakcje,wywody znasz doskonale, więc nie będę Ci tu spamić niepotrzebnie, ale wiedz, że jest świetne! I musisz szybciutko napisać część drugą, bo nie wytrzymam xD Czekamy na wizytę EXO K XD
Duużo weny i magicznej czekolady! XD <3
"Roll like a buffalo" - to mnie prześladuje ostatnio xDD HAHAHA!!!
OdpowiedzUsuńDZIEWCZYNO, JESTEŚ BOSKA!!! Ale nie muszę Ci tego powtarzać, prawda?!
Czekam na resztę ;) <3
Hahahha fajne to ^.^ Jestem ciekawa dalszego ciągu i oczywiście tego co wymyśli Chen xD
OdpowiedzUsuńwesołego nowego roku !!!!! : D
OdpowiedzUsuń