niedziela, 30 grudnia 2012

"Trolling with Chen" - 1

Oto fic, na którego pomysł wpadłam jedząc rybkę na wigilii. Nie wiem, jakim cudem to powstało, ale... niech już będzie. Kocham pisać debilizmy. (Co nie znaczy, że mi wychodzą xDDD).
Za błędy przepraszam. A na pewno jakieś są, ja po prostu jestem zbyt ułomna, żeby je znaleźć xD
No i.... chyba jako takiego romansu nie będzie. Zero yaoi, zero niczego. Czysta przyjaźń i trolling. xD I moja własna głupota xD
Zapraszam do czytania.

Tytuł: Trolling with Chen
Rozdział: pierwszy
Gatunek: komedia, crackfic i nie wiem. Wyjdzie z czasem. Albo i nie.
Fandom: EXO


* * *


Kris Wu Fan YiFan Li Jiaheng Kevin Duizhang (czy jakkolwiek brzmi jego imię) miał dość. Był na skraju wykończenia psychicznego i to wszystko przez jedną, konkretną osobę.
A ów osoba nazywała się Kim Jongdae. Trollmaster z EXO M.
Co takiego zrobił tym razem? No cóż.... przekonajcie się sami.

Około dwanaście godzin wcześniej...

Chen wparował do salonu, strasząc tym samym siedzącego przy drzwiach Tao. Jego usta zdobił szeroki, tajemniczy uśmiech. Uśmiech, który przeważnie zwiastował katastrofę.
Jongdae obrzucił wzrokiem każdego, znajdującego się w salonie chłopaka, po czym uśmiechnął się szerzej (o ile było to jeszcze możliwe). Nikt nie wiedział, co chodzi po głowie Koreańczyka, ale każdy był pewien, że cokolwiek to jest, nie skończy się dobrze. Szczególnie, jeśli weźmie się pod uwagę ostatnią akcję Chen'a, zaczynającą się dokładnie tak samo jak dzisiaj. Biedny Lay do końca życia będzie miał traumę po tym, co mu zrobił.
Gdy wzrok Trolldae zatrzymał się na Luhanie, ten zatrząsł się lekko, czując przechodzące po plecach ciarki.
-Luhan ge... pobawmy się! - zawołał radośnie w idealnym chińskim, siadając naprzeciwko Chińczyka. W oczach Jelonka pojawił się strach przed nieobliczalnym przyjacielem.
-A w co chcesz się bawić...? - spytał niepewnie, odsuwając się ostrożnie od Jongdae. Jeszcze nigdy w życiu tak bardzo nie cieszył się z siedzenia na podłodze jak teraz. Na niej przynajmniej miał jakąś drogę ucieczki w tył. Nie to, co w fotelu.
Śmietankowy krem na ciastku, które trzymał w ręku ubrudził lekko palce chłopaka, jednak teraz to był najmniejszy z jego problemów. Główny z nich zbliżał się do niego coraz szybciej, z szerszym i bardziej niebezpiecznym uśmiechem na ustach. Czasem Luhan zastanawiał się, jakim cudem Chen potrafi tak szeroko się uśmiechać. Zupełnie, jakby był Kotem z Cheshire z Alicji w Krainie Czarów...
Wysoki pisk Tao (W ogóle, to czemu on piszczał?) wyrwał go z zamyślenia. Nim zdążył cokolwiek zarejestrować, Koreańczyk siedział na nim okrakiem, i gdy tylko wzrok Luhana spoczął na szatynie, ten klasnął w dłonie, kilka milimetrów przed twarzą Jelonka. Skutkami tego był przerażony wrzask Lu oraz czarna koszulka gotowa do prania.
Głośny, melodyjny śmiech Chen'a rozniósł się echem po całym mieszkaniu. Luhanowi jednak nie było do śmiechu. Z cichutkim, ledwo słyszalnym „...moje ciacho....” zrzucił z siebie płaczącego ze śmiechu Jongdae i ugryzł go w ramię. Dość mocno.
-Auauauaua!! Luhan gege! To boli! Boli!
-To jest zemsta za moje ciasteczko. - odpowiedział oschle, wbijając w Trolldae swój najgroźniejszy, zabójczy wzrok. Chłopak przełknął nerwowo ślinę, rozmasowując obolałe ramię, gdzie widniały ślady po wbitych zębach. - Lay, bądź pewny, że Chen nie dostanie żadnego ciastka, dobrze? Daj jego porcję Tao, albo Xiuminowi.
Yixing, zbyt zdezorientowany sytuacją, która właśnie miała miejsce przed jego oczami, skinął tylko głową. Tak naprawdę, to nawet nie wiedział, co Luhan do niego powiedział. Ale... to Yixing. Nikogo nie powinno to dziwić, nie?
Jongdae przeklął pod nosem, na wieść o tym, że nie dostanie żadnego z tych pysznych ciastek, które upiekł Lay. Tao i Minseok natomiast.... można powiedzieć, że cieszyli się jak dzieci. Kris westchnął tylko. Głośno i przeciągle.

Atmosfera przy obiedzie była napięta. Luhan non stop posyłał w stronę Jongdae wzrok mordercy, a wokół niego unosiła się gęsta, rządna krwi Koreańczyka aura. Chen, zdający się w ogóle nie zauważać morderczych zamiarów przyjaciela, zajadał swój posiłek, nucąc cichutko pod nosem jakąś wesołą melodyjkę.
W oczach Luhana malowała się złość i chęć popełnienia morderstwa. Powód miał.... trochę dziwny, ale to było jego ciastko. Ciastko, które wysępił od Lay'a po długich i ciężkich negocjacjach z chłopakiem. Naprawdę długich. Ciacho dostał dopiero po ośmiu nieudanych aegyo, pięciu skradaniach (również nieudanych) i trzech poduszkach na twarzy, którymi Yixing w niego rzucał. Skąd wzięły się poduszki w kuchni? Luhan nie wiedział. Ale przestał się zastanawiać, gdy w swoje łapki dostał to, po co przyszedł. Słodkie, czekoladowe ciacho z kremem.
Niewiele brakowało, żeby rzucił się na Jongdae i udusił go za to, jak potraktował jego ciastko. Powstrzymał go od tego nagły, dziwny dźwięk dochodzący z kieszeni Krisa...
Everybody now behold, something you ain't seen before It's going down. Yes, tonight is what you waited for! Roll like a buffalo. Whoops, they already know! I hope you noticed that 'cause it's too cool to ignore-
-Tak? - powiedział Kris, odbierając telefon. Reszta zaczęła szeptać między sobą – oprócz Luhana, który wciąż strzelał focha na Chena oraz Tao, który bardziej zainteresowany był maltretowaniem marchewki na swoim talerzu – o tym, jaki to ich lider ma nienormalny dzwonek.
Wu Fan, gdy tylko usłyszał z kim rozmawia, westchnął głośno i ciężko (oczywiście w myślach, żeby nie urazić rozmówcy). Rozmowy z Chanyeolem nie należały do najprzyjemniejszych, bo Koreańczyk bardzo często nawijał o niczym tak szybko, że nie dało się go zrozumieć, i do tego głośny, niski głos Parka zaraz przy głośniku ranił uszy Krisa.
Lider, nie za bardzo ogarniając o co chodzi młodszemu, potakiwał jedynie co chwilę, jedząc, a raczej próbując jeść resztki swojego obiadu. Jednak, po usłyszeniu jednego zdania, omal się nie udławił którymś z warzyw.
-...więc spodziewajcie się nas tam za niedługo!
-ŻE CO?! - krzyknął Yifan, po wcześniejszym ogarnięciu się.
-Oj, Krease.... nie słuchałeś mnie? Powiedziałem przecież, że nasz manager nas do was podrzuci, bo jesteśmy w okolicy i nie mamy co robić. Więc spodziewaj się nas!
Zanim duizhang zdołał jakkolwiek odpowiedzieć, Chanyeol rozłączył się, zostawiając go tak zdezorientowanego, że nawet nie zauważył, jak Tao zamienił ich talerze.
-Kris? Stało się coś? - zapytał Lay, patrząc na starszego ze zmartwieniem w oczach. Blondyn wydukał tylko, że za niedługo będą mieć gości, i że idzie do siebie doprowadzić się do porządku. Gdy tylko zniknął za drzwiami kuchni, pozostali popatrzeli po sobie, wiedząc, że zapowiadają się ciężkie czasy. Chen natomiast zaczął układać w myślach kolejny plan na strollowanie kogoś. 

4 komentarze:

  1. Miażdżysz system, wiesz? XD Kocham trolla Chena baaaardzo mocno <3
    Jesteś genialna xD Moje reakcje,wywody znasz doskonale, więc nie będę Ci tu spamić niepotrzebnie, ale wiedz, że jest świetne! I musisz szybciutko napisać część drugą, bo nie wytrzymam xD Czekamy na wizytę EXO K XD
    Duużo weny i magicznej czekolady! XD <3

    OdpowiedzUsuń
  2. "Roll like a buffalo" - to mnie prześladuje ostatnio xDD HAHAHA!!!
    DZIEWCZYNO, JESTEŚ BOSKA!!! Ale nie muszę Ci tego powtarzać, prawda?!
    Czekam na resztę ;) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahha fajne to ^.^ Jestem ciekawa dalszego ciągu i oczywiście tego co wymyśli Chen xD

    OdpowiedzUsuń
  4. wesołego nowego roku !!!!! : D

    OdpowiedzUsuń