Tytuł: Trolling with Chen
Rozdział: drugi
Gatunek: komedia, crackfic,
Fandom: EXO
* * *
Przyjazd EXO K zwiastował katastrofę, szczególnie teraz, gdy Jongdae miał wenę na trollowanie. Kris doskonale o tym wiedział, dlatego siedząc w swoim pokoju przed lustrem i kontemplując nad sensem istnienia Chanyeola i Chena, modlił się w duchu, żeby auto managera K zepsuło się po drodze, dzięki czemu nie mogliby tutaj dotrzeć. Jego modły zostały przerwane przez Yixinga, który postanowił wejść do pokoju bez pukania, rzucając w lidera poduszką.
-Lay, co ty odwalasz?! - warknął Kris, odwdzięczając się tym samym. Niestety, jego piękna twarz nasmarowana kremem BB znów spotkała się z miękką powierzchnią przedmiotu.
-Żeby nie było, to twoja poduszka. Więc nie oddawaj mi jej, proszę cię. Jakoś dziwnie pachnie.- odpowiedział młodszy, a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Jeden z tych, przez które dołeczki na policzkach chłopaka wychodzą na światło dzienne.
Kris uderzył go w ramię, mrucząc pod nosem, że ona pachnie normalnie, a to, co czuje Lay to tylko perfumy. Chłopak zaśmiał się słodko, przepraszając lidera.
-Ale ja nie w tej sprawie tu przyszedłem.
-A w jakiej? - zaciekawił się blondyn, wychodząc ze stanu obrażenia.
-...K przyjechali.
I w tym momencie, do pokoju Krisa wpadł roześmiany Chanyeol, rzucając się w ramiona przyjaciela. Yifan przeklął cicho pod nosem i jak najdelikatniej odsunął się od Koreańczyka, co było dość trudne, bo Chanyeol uczepił się go naprawdę mocno.
-Ayo, whaddup Krease!! - krzyknął rudowłosy ze swoim firmowym, olśniewającym uśmiechem, chwaląc się swoim (nie)nagannym angielskim.
-Kris, nie Krease. Naucz się w końcu mówić, sieroto. - mruknął Wu Fan, przeklinając w myślach dzień, w którym ten rudy psychopata się urodził.
Nagle na jego twarzy znalazła się ogromna dłoń Chanyeola, która zniknęła tak szybko, jak się pojawiła i rudzielec uciekł z pokoju, drąc się wniebogłosy i zostawiając zdezorientowanego duizhanga samemu sobie po tym, jak Lay wyślizgnął się z pomieszczenia kilka chwil wcześniej. Po otrząśnięciu się z szoku, Kris westchnął po raz kolejny tego dnia.
-To będzie długi dzień... - mruknął i wyszedł z pokoju, wcześniej poprawiając zepsutą przez Chanyeola fryzurę.
-BEJBE, BEJBE, BEJBE OOOOH!!!
-I WANNA ROCK! BANG, BANG, BANG!!!
-YEAAAAAAAAAAAAAAAH~~!!!!!! HAHAHAHAHAHAHA!
Chanyeol biegał po dormie EXO M, wrzeszcząc do butelki po soczku Jongina, próbując śpiewać fragmenty piosenek zasłyszanych w radiu w samochodzie managera. Bądźmy szczerzy, chłopak nie posiadał daru, by zostać głównym wokalem, więc... jego sfałszowane wycia, ryki oraz niezbyt udane screamo krzywdziły uszy pozostałych członków tak bardzo, że Sehun był prawie pewien, że jeszcze trochę, a jego biedne, styrane narządy słuchowe zaczną wylewać z siebie wodospady krwi.
Baekhyun stał pod ścianą, zakrywając uszy jak najszczelniej i jęcząc za każdym razem, gdy fałsz rudzielca dochodził do jego bębenków. Reszta tarzała się po podłodze lub, tak jak Kai i Luhan, walili głową w blat stołu, by jakoś zagłuszyć wycie Parka. Oczywiście, bezskutecznie.
„Nigdy więcej nie dawać Chanyeolowi słodyczy”, przeszło przez myśl każdemu członkowi EXO K. Przez myśli Krisa natomiast przeszło „Nigdy więcej nie wpuszczaj Chanyeola do domu”. Postanowił zrobić z tego mentalną notkę, napisaną wielkimi, neonowymi literami i otoczoną sznurem świecących na kolorowo lampek.
-KECZ MI NAAAAAAAAAAAAAAAAAAAŁ~! - Chanyeol zawył po raz kolejny, tym razem kalecząc piosenkę TVXQ. Jęki rozpaczy rozniosły się po mieszkaniu, odbijając się echem od ścian.
Na ratunek cierpiącym chłopakom przyszedł Chen, który bezceremonialnie i bez ostrzeżenia trzepnął Chanyeola w twarz, uciszając tym chłopaka. Sekundę potem wyjął stopery z uszu i schował je do kieszeni. Na policzku rudzielca pojawił się czerwony ślad po dłoni Jongdae.
-Zamknij się wreszcie! - krzyknął Chen, rozmasowując obolałą dłoń. Chyba użył za dużo siły... - Co ty ćpałeś, człowieku?
Chanyeol dotknął dłonią piekącego lekko policzka, a w jego wielkich oczach zaczęły pojawiać się łzy. Dolna warga niebezpiecznie zadrżała.
-O nie.. tylko nie to... - westchnął Suho i podszedł do płaczącego przez jakąś ckliwą koreańską dramę Tao po kilka chusteczek, zastanawiając się jak maknae EXO M był w stanie cokolwiek usłyszeć przez wrzaski rapera. Długi, czarny kabel łączący telewizor z uszami chłopaka odpowiedział mu jednoznacznie na wszystkie pytania.
-Chanyeol...? Yeollie...? - spanikował Jongdae, widząc w jakim stanie jest Park. Głośne pociągnięcie nosem utwierdziło go w przekonaniu, że chłopak zaraz się rozpłacze. Joonmyun podszedł do chłopców, dając chusteczki najmłodszemu z ich trójki. Chanyeol przyjął je z wdzięcznością, po czym wytarł w nie pełne łez oczy. I przy okazji, nos również.
-Suho hyung...? - szepnął niepewnie Jongdae, po wcześniejszym odciągnięciu starszego od Chanyeola. Rudowłosy, czując się niekochany, podreptał do Jongina ze zwieszoną głową. - Co się stało Channiemu...?
-...daliśmy mu za dużo słodyczy... nasz błąd, wybacz. - odpowiedział lider K, wbijając wzrok w podłogę przed nim.
-Słodyczy....? A ja byłem prawie pewien, że on coś ćpał znowu.
Suho pokręcił głową.
-Zabraliśmy mu ziółka, więc przerzucił się na słodkości. I sam widzisz tego efekty... - po minie Jongdae widać było, że jednak potrzebuje jaśniejszej odpowiedzi. - Noo... ma nadmierne ADHD, huśtawki nastrojów i skłonności do naprawdę głupich pomysłów.
-Skłonności do głupich pomysłów i ADHD to miał zawsze przecież. - stwierdził Chen, poprawiając lidera. Suho westchnął.
Chanyeol zaszlochał cichutko gdzieś w tle, wtulając się w Jongina i wylewając wszystkie swoje żale w rękaw chłopaka.
-Tak, ale... po słodyczach wszystko przychodzi z potrójną siłą. Naćpany Chanyeol jeszcze nigdy nie śpiewał. Rapował, beatbox'ował, próbował gotować, owszem. Ale nigdy nie śpiewał. Nie Justina Biebera bynajmniej.
-No to nie za ciekawie z nim macie, widzę. - powiedział młodszy, kładąc dłoń na ramieniu Suho w geście zrozumienia i współczucia. - Jak to dobrze, że my nie mamy takich problemów. No, ale cóż. Twój członek, radź sobie sam~!
Chciał dodać coś jeszcze, jednak mordercze spojrzenie zmęczonego tym wszystkim Joonmyuna skutecznie go uciszyło.
Nagle butelka, którą trzymał Chanyeol wylądowała na ciemnej podłodze, korkiem wskazując na Baekhyuna. Rudowłosy pociągnął nosem i wytarł łzy z policzków, przenosząc wzrok z butelki na Bacona, i z powrotem. Byun podniósł jedną brew do góry, zastanawiając się o co chodzi młodszemu. Nieprzyjemne ciarki przeszły mu po plecach, gdy na ustach Chanyeola pojawił się pełen tajemnic, szeroki uśmiech. Zwiastował kłopoty i Baekhyun nie musiał długo czekać, by dowiedzieć się co go czeka.
-Hyung, prawda czy wyzwanie? - zapytał Chanyeol, odsuwając się od Jongina, który dziękował w duchu butelce za to, że postanowiła spaść i odciągnąć zaśpiczonego Chanyeola z dala od jego rękawa. Z drugiej strony jednak, współczuł Baekhyunowi z całego serca, bo znając rudzielca, nie da mu spokoju.
Baekhyun jęknął głośno. Wiedział, że ma kłopoty, ale żeby aż tak? 'Prawda czy wyzwanie' w wersji Chanyeola zawsze kończyło się źle, a teraz, mając do pomocy Chena, który najwyraźniej bardzo zaangażował się w tą grę, bo właśnie ustalał kto gdzie będzie siedzieć, najpewniej skończy się tragicznie. Zastanawiał się szybko, którą opcję powinien wybrać. Wyzwanie odpada – Chanyeol pewnie każe robić mu jakieś dziwne rzeczy. A prawda....
-Wyzwanie. - wymamrotał Baekhyun, żałując tego niemal natychmiastowo. Chanyeol zamyślił się, wciąż uśmiechając się głupkowato. Po chwili żarówka nad jego głową zaświeciła się.
-Zarapuj Two Moons EXO M. - oznajmił Park, siadając na wskazanym przez Jongdae miejscu na podłodze. Oczy Bacona rozszerzyły się do rozmiaru oczu Kyungsoo.
-Że co?! - wrzasnął, ignorując pojękiwania Luhana, żeby się zamknął, bo jego wciąż boli głowa od ciągłego walenia nią w stół.
-Noo... słyszałeś. Rapuj.
-Chyba cię pogięło człowieku. Nie jestem raperem, plus, nie znam chińskiego. Wymyśl coś innego.
-Hmm~... odmawiasz wykonania zadania, tak...? - zapytał Jongdae, tajemniczym tonem. Uśmiechał się przy tym złośliwie. Baekkie poczuł dreszcze na całym ciele. Niepewny, skinął powoli głową, nie spuszczając wzroku z Chena. - To źle~
-Skoro tak, to musimy zadać ci karę! - krzyknął uradowany Chanyeol. Już dawno się tak nie bawił, a mając przy sobie ChenChena, był pewny, że nie będzie się nudzić.
-Jaką... karę...? - spytał Byun, żałując, że jednak nie spróbował zarapować tej przeklętej piosenki. Jongdae wepchnął mu w ręce butelkę.
-Zakręć nią.
-Po co?
-No po prostu nią zakręć! - warknął, zdenerwowany. Co takiego trudnego było w zakręceniu butelką po soczku pomarańczowym?
Baekhyun nie kłócił się już więcej i postanowił zrobić to, co kazał mu Chen. Tak, żeby nie narażać się bardziej trollowi zespołu. Korek butelki zatrzymał się na Yixingu, który będąc w swoim własnym, jednorożcowym świecie, nie bardzo wiedział o co chodzi.
Jongdae obrzucił wzrokiem Lay'a, po czym odezwał się.
-Yixing ge, tak...? Wolałem kogoś innego, ale... niech już będzie. Yixing ge!! - krzyknął Chen, zwracając uwagę starszego na sobie. Ten spojrzał na chłopaka pytającym wzrokiem.
-Tak, ChenChen?
-Wypadło na ciebie.
-...huh....?
-Butelka. Zatrzymała się na tobie, więc musisz pomóc Baekhyunowi w jego karze.
-Jakiej karze? - zapytał niewinnie Yixing, przechylając lekko głowę w bok.
-Nic trudnego, poradzisz sobie. Musisz tylko wypić z nim colę z jednej butelki. - powiedział Koreańczyk, spokojnym głosem. Jego totalnym przeciwieństwem był Baekhyun, który właśnie wrzeszczał na całe mieszkanie, wyzywając Chena na czym świat stoi.
W stronę Byuna poleciała poduszka, której uderzenie sprawiło, że głowa chłopaka spotkała się ze ścianą za nim, skutecznie go uciszając. Tryumfalny okrzyk opuścił usta zadowolonego z siebie Minseoka, a towarzyszył mu opętańczy śmiech chłopaków. Bacon wydął usta i nadąsał się.
-Jesteście wredni, wiecie? - rzucił, rozmasowując obolałą głowę, po czym przytulił się do poduszki, którą oberwał.
-Wiemy. - powiedział Chen, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. - Ale teraz czas na twoją karę. Usiądź przed Yixingiem.
Baekhyun nie miał zamiaru już więcej się sprzeczać, więc zrobił tak, jak kazał mu kolega. Lay pomachał Baconowi z uśmiechem, gdy ten usiadł po turecku naprzeciwko niego. Najwyraźniej ciągle był w swoim świecie, kompletnie nie przejmując się tym, co ma się zaraz stać.
Jongdae podał im butelkę z colą i dwoma, sklejonymi ze sobą słomkami. Baekhyun skrzywił się na jej widok, a Yixing wciąż bujał w obłokach. Happy Virus zachichotał cicho.
-No, to pijcie. - nakazał im Trolldae, czując rozpierającą go dumę ze swojego pomysłu. Chanyeol chyba podzielał jego zdanie, bo wbijał zaciekawiony wzrok w skulonego współlokatora, klepiąc co chwilę Chena po plecach.
Baekhyun westchnął głośno i przeciągle, i już miał coś powiedzieć, gdy nagle Yixing wyrwał mu butelkę z ręki, wsadził jedną ze słomek do ust Byuna, drugą do swoich i posłał mu znaczący wzrok, mówiący, żeby zaczął pić. Baekkie, chcąc mieć już to wszystko za sobą, posłuchał Chińczyka i wciągnął przez różową słomeczkę trochę zimnego napoju. Wszystko szło idealnie, dopóki nie spojrzał w oczy Yixinga.
Nie wiedział co się stało. Nie wiedział czemu to zrobił. Ale po prostu to zrobił.
-AHHH! Ej no! Kontroluj się, Baekhyun! - krzyknął Lay, wycierając mokrą od coli i śliny młodszego twarz.
Baekhyun natomiast kaszlał i dusił się, a jego policzki przybrały czerwony kolor. Chanyeol zaczął krztusić się powietrzem ze śmiechu.
ja tam lubię takie jazdy x D
OdpowiedzUsuńfajne tło , ogólnie takie miłe dla oka , szczególnie teraz gdy za oknem wszystko jest białe : 3
Jezu... ROZWALIŁAŚ SYSTEM!
OdpowiedzUsuńHHAHAHAHAHAAHAHAHA!! MAM SILNY ATAK GLUPAWKI!!
PŁACZĘ.
OdpowiedzUsuńTy wiesz o tym, że tą serię opowiadań kocham i no ... To jest piękne XD Biedny Chanyeol - jak oni mogli zabrać mu jedyną moc, która napędzała go do działania, co? W zamian dali mu nic nie znaczące cukierki :c
OdpowiedzUsuńNo i ostatnia akcja - moja ulubiona XD Nigdy więcej nie dawajmy im coli XD
Kontynuuj to pisanie ChenChena, bo na to zawsze będę czekać <3