Rozdział: prolog
Gatunek: mafia!au, smut, angst
Fandom: EXO, B.A.P., może inne
* * *
Czarna limuzyna wjechała na parking, zatrzymując się przed wejściem do ogromnego, przeszklonego budynku. Kierowca – starszy mężczyzna w garniturze, na oko po pięćdziesiątce – wysiadł z auta i otworzył drzwi na końcu samochodu. Ze środka wyszedł młody chłopak o krótkich blond włosach. Miał na sobie długi, czarny płaszcz i okulary przeciwsłoneczne. Uśmiechnął się lekko do kierowcy, po czym skierował się w stronę wejścia do budynku.
Wchodząc do środka, zdjął okulary i schował je do kieszeni płaszcza. Szybkim krokiem udał się do wind. Po drodze ludzi mu się kłaniali; jedni bardziej, drudzy mniej. Blondyn czuł na sobie kpiące spojrzenia, jednak przejął się tym jak zeszłorocznym śniegiem. Odkąd zmienił się szef zawsze tak było, nikt ich nie szanował. Po dotarciu do windy, wszedł do niej i nacisnął przycisk odpowiadający numerowi ostatniego piętra, po czym rozebrał się z płaszcza.
Jazda windą nie trwała nawet minuty – urok posiadania wind najnowszej generacji. Blondyn lubił takie wygody. Żeby dotrzeć na ostatnie, trzydzieste ósme piętro, musiałby się wspiąć po nieskończenie długich schodach, a to nie była przyjemna wizja. Może i miał bardzo dobrą kondycję przez granie z Minseokiem w piłkę nożną w wolnych chwilach, ale taka wspinaczka była ponad jego możliwości. Zresztą, była poza możliwościami wszystkich tu pracujących.
Chłopak wyszedł z windy i skręcił w lewo, gdy tylko rozległo się głośne „ding!”, a drzwi się rozsunęły. Korytarz, fioletowy ze złotymi kinkietami i krwistoczerwonym dywanem, był pusty o tej godzinie. Nie zdziwiło go to. Kris nigdy nie lubił, gdy nieproszeni goście brudzili mu jego ulubiony, kosztowny dywan.
Zatrzymał się pod mahoniowymi drzwiami do pokoju nr 1961. Uniósł wolną rękę, by zapukać, gdy nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich młody, ciemnowłosy chłopak z plikiem dokumentów w dłoni. Spojrzał na blondyna, zdziwiony, po czym zamknął drzwi i uśmiechnął się szeroko.
-Lu Han! Co ty tu robisz? - zawołał radośnie, przytulając chłopaka na przywitanie. Ten odwzajemnił gest. Szatyn był jednym z niewielu ludzi, którzy rozmawiali z nim szczerze i traktowali jak przyjaciela.
-Cześć, Chen. Szef wzywał. - odpowiedział Lu Han, po czym wskazał palcem na trzymane przez młodszego dokumenty. - Nowe zadanie?
-Mm. Kris kazał mi udać się do Kai'a po więcej informacji. Podobno będzie mógł mi jakoś pomóc. - powiedział Chen, machając dłońmi. - Ale nie jestem pewny, czy Kajtuś da radę.
Lu Han zachichotał cicho.
-Zabiłby cię, gdyby to usłyszał.
-Wiem. Dlatego mu tego nie powtórzysz. - rzucił, patrząc na Chińczyka oczekująco. Lu Han uśmiechnął się tylko i skinął głową. - Dzięki. A teraz już idź. Szefuńcio czeka.
-Ok. Do zobaczenia później. - powiedział rozbawiony Lu Han, patrząc na odchodzącego przyjaciela. Szatyn pomachał mu, nawet się nie odwracając.
Blondyn wziął głęboki oddech, po czym zapukał lekko do drzwi. Głośny, stanowczy głos nakazał mu wejść do środka. Lu Han nacisnął klamkę.
-Tak, Kris?
WIĘCEJ PROSZĘ, BO POŁĄCZENIE B.A.P I EXO TO MOŻE BYĆ COŚ PIĘKNEGO :D
OdpowiedzUsuńOho, oho, zapowiada się interesująco~. Niecierpliwie oczekuję więcej <3
OdpowiedzUsuńMasz wstawić jak najszybciej pierwszy rozdział, bo ja nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Versatile Blogger Award!
www.k-popowe-scenariusze.blogspot.com
Tak bardzo to lubię <3 Musisz w końcu napisać dalszą część XD <33
OdpowiedzUsuńA tak btw. Nominowałam Cię do "Versatile Blogger Award" XD
http://k-popowe-opowiadania.blogspot.com/
Brzmi zachęcająco :) Czekam na pierwszy rozdział.
OdpowiedzUsuń