Aczkolwiek wróciłam. Z ff napisanym dwie godziny temu. Może być kilka błędów, za co przepraszam. Nie wiem co mnie natchnęło do napisania tego, ale i tak jest lepsze od pewnego innego ff, którego tutaj nie ma... więc, nie przedłużając, zapraszam do czytania~
Tytuł: "Sacrifice"
Gatunek: angst, fluff (?)
Fandom: EXO
* * *
A potem tylko ból.
Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie; nadjeżdżający samochód, Jongin wybiegający na ulicę, moje ciało samoistnie ruszające się w jego stronę.
Jongin był pierwszą osobą, którą zobaczyłem po przebudzeniu się w szpitalu. Jego piękne, ciemne oczy pełne były łez, które spływały strumieniami po policzkach, zostawiając na nich czerwone ślady. Chwyciłem jedną z dłoni Jongina i ścisnąłem ją lekko, uśmiechając się. Otworzyłem usta, by coś powiedzieć, jednak nie opuścił ich żaden dźwięk. Wolną ręką dotknąłem swojego gardła. Oplecione w bandaż, bolało lekko przy każdym dotyku. Jongin najwyraźniej zauważył co robię, ponieważ złapał obydwie moje dłonie, przyciągnął je do swojej twarzy i rozpłakał się jeszcze mocniej. Chciałem dowiedzieć się dlaczego płacze i co się stało z moim gardłem, jednak jak wcześniej, wszelkie próby powiedzenia czegokolwiek kończyły się fiaskiem. W końcu Jongin spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, a łzy ciągle płynęły po jego policzkach.
-Hyung, tak mi przykro. To wszystko to moja wina. Przepraszam...
Na początku patrzyłem zdezorientowany na płaczącego chłopaka, próbując zinterpretować jego słowa. Gdy wreszcie dotarło do mnie o czym mówił, poczułem na twarzy gorzkie łzy. Straciłem głos i już nigdy go nie odzyskam.
Ale, pomyślałem sobie, głos to mała cena za życie najukochańszej osoby. Gdybym wtedy nie wypchnął Jongina z drogi, na pewno by zginął.
Wytarłem łzy rękawem i spojrzałem na trzęsącego się Jongina. Czasem poświęcenia są jedynym wyjściem prowadzącym do szczęścia i w tym przypadku właśnie tak było. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie co by było, gdybym nie zdążył na czas, gdyby jednak to w Jongina wjechałoby to auto. Nie wiedziałbym jak żyć. Ale teraz możemy być szczęśliwi.
Pogładziłem dłonią policzek chłopaka, tym samym obracając jego twarz w moją stronę. Uśmiechnąłem się do niego ciepło i przyciągnąłem bliżej do siebie. Wbijał we mnie zagubiony wzrok; łzy zdawały się zniknąć z jego oczu. Drugą rękę wsunąłem w miękkie włosy chłopaka i bez ostrzeżenia złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku. Pocałunku, który miał tylko jedno znaczenie:
Kocham cię.
O matko. *-* Nie wiedziałam co do końca znajdzie się w tym ff, jednak mnie nie zawiodłaś - pomimo tematu jest genialne <3
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że czekam na więcej XD ♥
śliczne opowiadanie ; D
OdpowiedzUsuńSmutne, a jednocześnie takie ciepłe.
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam coś o potrąceniu przez samochód, tylko tam jakby nie patrzeć opcją była tylko śmierć .. cieszę się, że twoje opowiadanie znalazło inne rozwiązanie.
Czytając to ma się przyjemne uczucie na koniec. Krótkie, ale treściwe. Do tego Kaisoo, które bardzo lubię ~.
Pisz dalej, bo potrafisz :3
nominuję cię do The Versatile Blogger http://mykoreansunny.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger_7.html
OdpowiedzUsuńTo jest śliczne... Treściwe, o głębokim uczuciu. Co prawda trochę krótkie, ale nadal... aż mi się płakać zachciało.
OdpowiedzUsuńKyungSoo musiał bardzo kochać Kaia, skoro myślał o tym że uratował tego chłopaka a nie o tym, że stracił głos.
Mam nadzieję, że dodasz coś znacznie szybciej niż ostatnio ^^ W każdym razie będę czekać ;3
Dodaję blog do obserwowanych i zapraszam do siebie na mój nowy blog o EXO ;)
Pozdrawiam ^^