niedziela, 18 listopada 2012

SJ ff - Skarpety

Bo nie mam już co robić, więc wrzucam moje staaaare opowiadanie z Super Junior.
Uwagi autora: nie ma sensu, jest dziwne, krótkie i za żadne urazy na tle psychicznym czy fizycznym spowodowane tym opowiadaniem nie odpowiadam. Za wszelkie błędy przepraszam.
Występują: Hangeng, Henry, Donghae, jakby Yesung i jeszcze bardziej jakby Zhou Mi.

* * *

  -Hangeng gege!!
   Głos Henry'ego rozniósł się po mieszkaniu, wyrywają siedzącego w kuchni Hangenga z zamyślenia. Sekundę później usłyszał tupanie i człowiek-wiewiór pojawił się w kuchni, trzymając w rękach trzy pary skarpetek w bliżej nieokreślonym kolorze.
  -Tak? - Hangeng zapytał spokojnie, biorąc łyk gorącej, czerwonej herbaty.
  -Kto dzisiaj robił pranie?
  -Zhou Mi, a co się stało? - chłopak prawie oblał się herbatą, gdy Henry podstawił mu pod twarz swoje skarpetki.
  -To kiedyś było białe! - zawył chiński Kanadyjczyk, machając garderobą. - A teraz nawet nie wiadomo jaki to kolor!
   Hangeng wziął jedną za skarpetek chłopaka i przyjrzał się jej uważnie. Była różowa w białe króliki.
  -Henry.... nosisz skarpetki w króliki?
  -Nie! Nie wiem jak Zhou Mi ge to zrobił, ale z białych, gładkich skarpetek zrobił różowe w króliki. W cholerne króliki! Zrozumiałbym, gdyby to były wiewiórki, czy coś, no ale króliki?!
  -Bo to nie Zhou Mi. - wtrącił nagle Donghae, wchodząc do kuchni. Chińczycy spojrzeli na niego dziwnie.
  -No to kto robił to cholerne pranie?!
  -Klon Mimi'ego wysłany przez kosmitów, by przejąć nasz świat! - powiedział dumnie Koreańczyk, ignorując głośne westchnienie Hangenga.
  -To... - Henry zaczął niepewnie. - ...to Zhou Mi gege został porwany przez kosmitów?!
   Wiewiór złapał się za głowę, wytrzeszczając oczy. Donghae z poważnym wyrazem twarzy pokiwał głową. Najstarszy z tej trójki westchnął ciężko.
  -Henry, kosmici nie istnieją...
  -Naprawdę? - zapytał delikatnie. Hangeng rzucił coś w stylu „Mhm...” i znów upił łyk, teraz już letniej herbaty.
  -Nie, no co ty! A Yesung!? Widziałeś jego proporcje ciała? Ta wielka głowa, małe rączki i małe ciałko? To nie jest normalne! - rzucił zirytowany Donghae, nadymając policzki.
  -Słyszałem to! - z salonu dobiegł ich zdenerwowany krzyk Yesunga. Lee, obawiając się o własne życie, jak najszybciej wybiegł z kuchni i zamknął się w swoim pokoju. Hangeng pokręcił głową w geście rezygnacji, wziął skarpetki Henry'ego i bez słowa poszedł do łazienki z zamiarem wyprania ich ponownie, tym razem w wybielaczu.

2 komentarze:

  1. zabawne jest : D
    spoko urazu nie doznałam x D chyba dlatego że lubię takie rzeczy czytać ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty już wiesz, że kocham tego ff! Jest boskie xD W ogóle kocham to, jak ty opisujesz Henrego w swych ff. Genialny jest!

    OdpowiedzUsuń