Tytuł: Trolling with Chen
Rozdział: trzeci
Gatunek: komedia, crackfic,
Fandom: EXO
* * *
Po tym incydencie,
Baekhyun stwierdził, że nie będzie dalej grać i zamknął się w
pokoju Tao, a Yixing zniknął na 15 minut, by się umyć i przebrać
w suche ubrania. W tym czasie reszta zdążyła zagrać trzy szybkie
rundki gry 'Prawda czy wyzwanie'.
W momencie, gdy Lay
wszedł do salonu, butelką kręcił Jongdae. Chińczyk usiadł na
swoim poprzednim miejscu między Krisem i Suho i obserwował bieg
wydarzeń, nerwowo modląc się w duchu, żeby nie wypadło na niego.
Wu Fan natomiast błagał w myślach o koniec gry. Chciał już mieć
to wszystko za sobą. Z chęcią położyłby się do swojego
cieplutkiego, miękkiego łóżeczka i nie obudził przez następne
15 godzin. Ale niestety.... w tym dormie to nie było możliwe. Nie z
trollującym od rana Jongdae, wiecznie głodnym Minseokiem, bujającym
w obłokach Yixingiem, uwielbiającym torturować jego portfel (i też
wiecznie głodnym) Tao i zachowującym się jak pięcioletnie dziecko
Luhanem pod jednym dachem. Kris zastanawiał się jakim cudem jeszcze
nie zwariował i nie wylądował w izolatce, ubrany w biały sweterek
z za długimi rękawami.
Z zamyślenia
wyrwało go głośne chrząknięcie. Zauważył, że wszyscy zebrani
patrzą prosto na niego. Gdy zerknął na Jongdae, zobaczył w oczach
Koreańczyka dziwny błysk. Tknięty przeczuciem (bardzo złym
przeczuciem), spojrzał w dół.
Trzy milimetry dalej
i mógłby się zacząć bać Yixing.
Ale nie. Przeklęta
butelka musiała zatrzymać się tuż przed jego prawą stopą. Przed
jego cholerną stopą. Zaczął zastanawiać się, czemu urodził się
z takimi wielkimi stopami. Gdyby miał je mniejsze, na pewno nie
doszłoby do takiej sytuacji, a Chen dręczyłby właśnie Lay'a, a
nie jego.
Przeklął pod nosem
we wszystkich znanych mu językach i dialektach, ignorując Suhowe
„Nie używaj takiego języka przy dzieciach, Yifan!”. Miał
przechlapane i on o tym wiedział. Szeroki uśmiech Jongdae i ten
dziwny błysk w jego oczach upewnił go w tym jeszcze bardziej. Już
miał przekląć ponownie, jednak wzrok Joonmyuna pt.
„jeszcze-jedno-przekleństwo-a-powiem-managerowi-o-ostatniej-sytuacji-w-łazience”
skutecznie go powstrzymał. Świadomość tego, że ich manager dowie
się, dlaczego spóźnili się na próbę była zbyt przerażająca,
nawet dla niego. Ale skąd Suho o tym wiedział...?
Jedno spojrzenie na
siedzącego obok Yixinga i wszystko stało się jasne. Ta mała,
jednorożcowa żmija musiała wszystko wypaplać.
-No więc,
duizhang... prawda, czy wyzwanie? - zapytał Jongdae, wbijając w
lidera przenikliwe spojrzenie. Uśmiechał się przy tym szeroko,
niczym Kot z Cheshire z „Alicji w Krainie Czarów”.
Kris zastanowił się
nad wszystkimi możliwymi opcjami. Widział, co się działo
wcześniej. Luhan wybrał wyzwanie i Minseok kazał mu wypić jakieś
dziwne picie sporządzone przez niego samego. Nikt, ale to nikt nie
chciał wiedzieć z czego Xiumin to zrobił. Wystarczyło, że
najstarszy zniknął w kuchni na kilka minut, a chłopaków
dochodziły jedynie dźwięki miksera, tłuczka do mięsa i
otwieranej milion razy lodówki. Luhan, o dziwo!, wypił całą
szklankę tego... czegoś z uśmiechem i nawet nie zzieleniał. Potem
Joonmyun powiedział 'prawda' i Luhan kazał opowiedzieć mu o swoim
pierwszym pocałunku (i pomińmy fakt, że całował się z
iguaną...).
Dla Krisa obydwie
opcje były złe. Wiedział, że czegokolwiek by nie wybrał, i tak
będzie to głupie bądź zawstydzające. Ale będąc tym zajebistym
duizhangiem, jakim był, musiał podjąć każde, nawet najgłupsze
wyzwanie. Challenge accepted, mógłby rzec.
-Wyzwanie. - rzucił
Wu Fan, ku uciesze Jongdae. Chłopak od samego początku wiedział,
że blondyn wybierze wyzwanie, choćby nie wiadomo co. I już miał
nawet ułożone w głowie idealne zadanie dla niego...
Uśmiech na ustach
Chena powiększył się, gdy Koreańczyk wstał ze swojego miejsca,
zabrał butelkę z podłogi i podszedł do Krisa, wręczając mu
przedmiot. Nie mógł się doczekać miny Yifana, gdy usłyszy treść
swojego zadania.
-Zakręć. -
powiedział Jongdae, wracając na miejsce. Kris uniósł do góry
jedną brew, ale nie oponował i zrobił tak, jak kazał mu
Koreańczyk. Butelka zatrzymała się na Chanyeolu.
-No i słodko.
Wszystko zgodnie z planem~! - krzyknął Trolldae, ciesząc się jak
małe dziecko, które właśnie dostało ciastko. Kris i Chanyeol
posłali mu pytające spojrzenia. Chłopak wywrócił oczami. - Oto
twoje zadanie, ge. Widzisz tamtą szafę?
Wzrok Wu Fana
powędrował w stronę, którą wskazywał Kim. Stała tam duża,
drewniana szafa w mahoniowym kolorze. Skinął głową, wracając
wzrokiem na Jongdae.
-W takim razie, bądź
tak miły i idź do niej razem z Chanyeolem na dziesięć minut. -
młodszy rzucił spokojnie, kładąc głowę na ramieniu siedzącego
obok Minseoka. Był śpiący. Mieli teraz wolne, więc dla Chena
wydało się to trochę dziwne, ale nie zastanawiał się długo nad
tym. Xiumin poklepał go lekko po udzie, dając chłopakowi znak, że
jeśli chce spać, to niech idzie. Grę zawsze mogą dokończyć
jutro.
-Wybaczcie, że
przerwę wam tą jakże słodką scenę, ale... CZY CIĘ DO RESZTY
POGIĘŁO, CZŁOWIEKU?! - wrzasnął Kris, wymachując rękami we
wszystkie strony. Chen spojrzał na niego zirytowany.
-No co ci się w tym
nie podoba? To tylko dziesięć minut ze swoim młodszym kolegą w
ciemnej, ciasnej szafie. Żaden problem dla tak zajebistego
duizhanga, prawda? - powiedział Trolldae. - Ale skoro cię to
przerasta, to zawsze możesz wykonać karę.
-Jaką karę...? -
rzucił niepewnie Yifan. Odpowiedział mu szeroki, tajemniczy uśmiech
Chena.
-Jak nie wykonasz
tego zadania, to w ramach kary będziesz musiał pocałować... - tu
zrobił chwilę ciszy, patrząc ukradkiem na Zitao. - ...naszą małą,
kochaną Kung-fu Pandę~
Nikt nie odważył
się odezwać. Luhan i Lay (wyrwany ze swojego jednorożcowego
świata) wstrzymali oddechy, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
Tao i Kris natomiast zamarli w bezruchu, a ich oczy rozszerzyły się
do rozmiarów oczu Kyungsoo. Jedynie biedny, naćpany cukrem Chanyeol
nie wiedział co się dzieje.
-Więc, duizhang? Co
wybierasz? - spytał niewinnie Jongdae, patrząc na lidera. Ten z
trudem przełknął ślinę, zastanawiając się nad swoim wyborem.
-...niech będzie
szafa... - mruknął po chwili cichym, lekko załamanym głosem. Tao
odetchnął z ulgą.
-W takim razie,
zapraszam! - powiedział Koreańczyk, wskazując dłonią mahoniową
szafę. Kris podniósł się niechętnie i skierował swe kroki w
stronę miejsca swojego zadania, wmawiając sobie w duchu, że to
tylko głupie dziesięć minut, wytrzyma. Chanyeol podążył za nim
radośnie.
Gdy tylko drzwi
szafy zamknęły się za Chanyeolem, a krzyki Krisa, by młodszy
zrobił mu trochę miejsca ucichły, Chen wstał i podszedł do
barku. Pozostali patrzyli na niego z dziwnymi minami. Kim otworzył
szafkę, sięgnął do niej ręką i wyciągnął ze środka litrową
butelkę z przezroczystym płynem. Niebieski napis na etykietce
poinformował chłopaków o zawartości butelki – Finlandia.
-No to co? Zaczynamy
imprezkę?
-Przesuń się
trochę. - warknął Kris, odsuwając młodszego chłopaka jak
najdalej od siebie.
-Kiedy się nie da!
Za mną jest jakiś dziwny włochaty płaszcz! ...w ogóle, kto u was
łazi w czymś takim...? - powiedział Chanyeol, odtrącając dłonie
Chińczyka. Z wielką chęcią wyrzuciłby ten płaszcz (który
najprawdopodobniej należał do Tao) na zbity pysk, ale chiński
maknae mógłby go za to zabić. A Chanyeol wbrew pozorom, był
bardzo przywiązany do swojego życia.
-To spróbuj jakoś!
Naruszasz moją prywatną przestrzeń!
-Wiesz co, Kris?
Myślałem, że jesteś mądrzejszy... - westchnął Koreańczyk,
kręcąc głową z politowaniem. Oko Wu Fana drgnęło.
-Co chcesz przez to
powiedzieć...? - warknął przez zęby, czując kumulujący się w
jego wnętrzu gniew.
-To, że jesteś
głupi jak but. Siedzimy zamknięci w ciasnej szafie. Na dodatek
takiej z ubraniami. Ty na serio myślisz, że w tej sytuacji nie będę
naruszał twojej prywatności?
-...zamknij się...
- mruknął pod nosem blondyn.
W szafie zapadła
cisza, przerywana jedynie odgłosami z zewnątrz.
-Ty, ale ten płaszcz
dziwnie śmierdzi... Tao go nie pierze, czy co? - powiedział po
chwili Chanyeol, zatykając nos. Kris spojrzał na niego pytająco,
czego młodszy oczywiście nie widział, bo było ciemno.
-Jak, śmierdzi? -
spytał. Chanyeol przytknął mu pod nos rękaw płaszcza.
-Masz, sztachnij
się.
Kris spojrzał
krytycznie na Chanyeola, po czym przeniósł swój krytyczny wzrok na
ubranie. Nie mając nic do stracenia – przecież i tak siedzi już
w tej szafie – nachylił się nad materiałem i powąchał go.
Zapach, który poczuł był nie do opisania.
-Boże... co to
jest? - zapytał, choć wiedział, że i tak nie uzyska sensownej
odpowiedzi. Chanyeol wzruszył ramionami. - I my mamy siedzieć
dziesięć minut z tym płaszczem w jednym miejscu?
-Tak.
-...za co...
-Ale... jakby się
tak uprzeć... to nawet da się wytrzymać. - powiedział nagle Yeol.
Kris spojrzał na niego dziwnie. - No bo takie fajne uczucie mam
teraz w głowie... świat mi wiruje... zupełnie jak po moich
ziółkach...
-...co? Chanyeol...?
Dobrze się czujesz? Ej... EJ!! - krzyczał Yifan, jednak byłu już
za późno. Chanyeol był w swoim świecie i nie reagował na nic. A
w tym momencie opierał się o tors Krisa, całkowicie naćpany.
Chińczyk poczuł, jak zaczyna kręcić mu się w głowie. Szybko
zatkał nos i usta rękawem swojej bluzki, a wolną ręką złapał w
pasie zjeżdżającego po nim Chanyeola, podtrzymując go.
To chyba będzie
najdłuższe dziesięć minut jego życia.
Jezu XDD Jesteś genialna! W końcu się doczekałam trolla Chena! XD Ale on ich pozabija tam naszą wódką... o.o XD Biedny Chanyeol ... Biedny Kris... Obaj odlecą po sztachnięciu się rękawem płaszcza Tao. To musi mieć niesamowitą moc! XD
OdpowiedzUsuńKomentarz bez sensu *wybacz*, ale cóż ... Wiedz, że strasznie niecierpliwie czekam na część kolejną! XD <3
Hahahahahahahaha!!! MAM ATAK GŁUPAWKI!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJEZU!!!!!!! TO JEST PIĘKNE!!!
och... Jongdae - chyba nie muszę powtarzać, że kocham to, jak przedstawiasz jego postać, prawda? On... On... jest takim pięknym trollem.
Och! SZAFA! SZAFA!
OK!!!!!!!! JA CZEKAM NA RESZTĘ!!!!!!
PIERWSZA MYŚL: CO SIĘ STAŁO W ŁAZIENCE?!
OdpowiedzUsuńDziadek Suho tak bardzo wczuł się w rolę <3.
I szafa, szafa XDDD. Chen wie, co robi, ładując ich tam XD. Tymczasem reszta EXO imprezka zakrapiana Finlandią, KrisYeol naćpani płaszczem...Party hard, chciałoby się rzec XD.
I, ten: "Ale niestety.... w tym dormie to nie było możliwe. Nie z trollującym od rana Jongdae, wiecznie głodnym Minseokiem, bujającym w obłokach Yixingiem, uwielbiającym torturować jego portfel (i też wiecznie głodnym) Tao i zachowującym się jak pięcioletnie dziecko Luhanem pod jednym dachem. Kris zastanawiał się jakim cudem jeszcze nie zwariował i nie wylądował w izolatce, ubrany w biały sweterek z za długimi rękawami."
To takie prawdziwe! Niesforne dzieciaki lubią niszczyć biednemu Duizhangowi życie (nie, Kris, wcale nie jest mi cię szkoda).
Tyle abstrakcji w jednym chapterze XD. W każdym razie, czekam, czekam niecierpliwie na więcej, wiedz, że Cię kocham ;_____;
hahah niezłe x D
OdpowiedzUsuń....... CO SIĘ STAŁO W ŁAZIENCE??
OdpowiedzUsuńjak? co? czemu?
troll ChenChen mnie rozwala ze swoimi zacnymi pomysłami XD wgl kocham ich wszystkich..... I CHCĘ WIEDZIEĆ CO DALEJ Z SZAFĄ! I ŁAZIENKĄ! ASDFGHJKL! ><
Kiedy bedzie następny rozdział? Hyym? BŁAGAM NAPISZ WIĘCEJ, bo tak sie wkręciłam z tą butelką że musze dalsze części czytać i mam nadzieje że przez tą wódkę coś się więcej rozkręci (czytaj: yaoi) XDD CZEKAM CZEKAM CZEKAM JUŻ !!!!!!!!!!!!!!!!! ^^
OdpowiedzUsuńomg... leje... nacpany cokrem Yeollie i Kris ktory sztachnol sb plaszcz... omg
OdpowiedzUsuń